Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
no i widzę, jak do niej podchodzi jakiś taki, łysy, w skórze, wielki, idzie i krzyczy coś na nią po rosyjsku. Ona rozkłada ręce, a ten, chlast, chlast, wali ją, gdzie popadnie. Ona się kuli, a on wali: po łbie, w tyłek ją kopnął, ale po twarzy za dużo nie bił. Morda to kapitał, obita dziwka wiele nie zarobi.
Takie życie, on ją leje, a ona ani piśnie, nawet za bardzo się nie zasłaniała, żeby go nie zdenerwować. No bo co ona może? Języka nie zna, siedzi tu nielegalnie, zawód sobie wybrała taki, a nie inny, więc musi to znosić. Jak
no i widzę, &lt;page nr=204&gt; jak do niej podchodzi jakiś taki, łysy, w skórze, wielki, idzie i krzyczy coś na nią po rosyjsku. Ona rozkłada ręce, a ten, chlast, chlast, wali ją, gdzie popadnie. Ona się kuli, a on wali: po łbie, w tyłek ją kopnął, ale po twarzy za dużo nie bił. Morda to kapitał, obita dziwka wiele nie zarobi.<br>Takie życie, on ją leje, a ona ani piśnie, nawet za bardzo się nie zasłaniała, żeby go nie zdenerwować. No bo co ona może? Języka nie zna, siedzi tu nielegalnie, zawód sobie wybrała taki, a nie inny, więc musi to znosić. Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego