posterunkach, żeby koledzy przybyli jak najprędzej obejrzeć, jak wygląda polski graf.<br>Po kilku godzinach co chwila otwierały się drzwi do komórki i zaglądali do niej coraz to inni oficerowie sowieccy.<br>Wszyscy byli najwyraźniej zawiedzeni jego widokiem. Morstin opowiadając to chichotał.<br> - W ten sposób zostałem zoologicznym okazem i obiektem ciekawości tych biedaków, którzy ślepo wierzyli swej propagandzie. Niestety, rozczarowali się, ale przynajmniej mieli satysfakcję, że widzieli hrabiego. Komandir, przekonawszy się, że nie stanowię arcyatrakcji i nie zagrożę Związkowi Radzieckiemu, wypuścił mnie i nawet poczęstował czajem. Potem bez trudu dostałem się do Lwowa.<br>Rzeczywiście, rozczarowanie Rosjan musiało być wielkie, bo pan Ludwik jako