jakby zarzucili na siebie haczyki, których nie można cofnąć bez zadania bólu - Fornalski pociągał za ów haczyk, Romek jeszcze nie. Podczas ruchu było to usprawiedliwione - Romek nie liczył szturchańców, kułaków, kopniaków, policzków, szarpań za włosy i uszy, przekleństw mniej lub więcej wymyślnych <page nr=63>.<br>Widział, że kelnerzy podczas ruchu są zdenerwowani i biją; a każdy inaczej. Palmiak uderzał w twarz, a czasem w wielkiej złości na ślepo, gdzie popadło. Malutki Grela tupał nogami jak królik i uderzał jakoś śmiesznie, końcami palców, po czole, po policzkach, po nosie, przy czym równie śmiesznie krzyczał: "Psiakrew! dlaczego nie podałeś piwa! smarkacz! psiakrew!" - im więcej był zdenerwowany