Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
gębę świeżo wydrukowane zezwolenie, sobie ugotowałem ogromną ilość gorącej herbaty, po której wypiciu usnąłem snem sprawiedliwego.
Wyspany i wypoczęty - oczywiście jak zawsze spałem chyba dwadzieścia-trzydzieści minut - z zapałem wartym lepszej sprawy i ogromnymi kartonami wyruszyłem do mieszczącej się tuż obok pralni.
Cóż za radość być znów w Ameryce! Garść bilonu zamieniłem na rozmaite wylatujące z automatu słodycze i usiadłem obok gigantycznych rozmiarów Mulata na podłodze. Zajęliśmy się gorliwie lekturą obficie zgromadzonych tu magazynów porno, sporadycznie tylko rzucając okiem na bębny wirujące z naszą odzieżą.
Wyprodukowanie dziesięciu podwójnie opakowanych w folie paczek było kwestią minut. W każdej z nich - spreparowanej na
gębę świeżo wydrukowane zezwolenie, sobie ugotowałem ogromną ilość gorącej herbaty, po której wypiciu usnąłem snem sprawiedliwego.<br> Wyspany i wypoczęty - oczywiście jak zawsze spałem chyba dwadzieścia-trzydzieści minut - z zapałem wartym lepszej sprawy i ogromnymi kartonami wyruszyłem do mieszczącej się tuż obok pralni.<br> Cóż za radość być znów w Ameryce! Garść bilonu zamieniłem na rozmaite wylatujące z automatu słodycze i usiadłem obok gigantycznych rozmiarów Mulata na podłodze. Zajęliśmy się gorliwie lekturą obficie zgromadzonych tu magazynów porno, sporadycznie tylko rzucając okiem na bębny wirujące z naszą odzieżą.<br> Wyprodukowanie dziesięciu podwójnie opakowanych w folie paczek było kwestią minut. W każdej z nich - spreparowanej na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego