Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
oprawimy tych pastuchów!
- Zobaczymy kto kogo - szepnął Polek i skoczył w krzaki, gdzie zostawił Panfila. Było tu cicho i mokro, komary dzwoniły niegłośno.
- Panfil! Panfil! - zawołał Polek. Psa jednak nie było. Tylko woda bełkotała w korzeniach karczów.
- Panfil! Panfil! Niestety, pies zachował się bez honoru. Po prostu, korzystając ze zgiełku bitewnego, uciekł. Polek nie mógł się pogodzić z przewrotnością przyjaciela. Szedł krzakami w kierunku papierni, pogwizdując niecierpliwie. Naraz zatrzymał się, a serce zabiło mu silniej. Przez rzadkie gałęzie olszyn zobaczył fragment drewnianej przybudówki i nieznanego człowieka, który wolno zstępował w dół po kruchych szczeblach drabiny. Polek skulił się, szybko, jak najszybciej
oprawimy tych pastuchów!<br>- Zobaczymy kto kogo - szepnął Polek i skoczył w krzaki, gdzie zostawił Panfila. Było tu cicho i mokro, komary dzwoniły niegłośno.<br>- Panfil! Panfil! - zawołał Polek. Psa jednak nie było. Tylko woda bełkotała w korzeniach karczów.<br>- Panfil! Panfil! Niestety, pies zachował się bez honoru. Po prostu, korzystając ze zgiełku bitewnego, uciekł. Polek nie mógł się pogodzić z przewrotnością przyjaciela. Szedł krzakami w kierunku papierni, pogwizdując niecierpliwie. Naraz zatrzymał się, a serce zabiło mu silniej. Przez rzadkie gałęzie olszyn zobaczył fragment drewnianej przybudówki i nieznanego człowieka, który wolno zstępował w dół po kruchych szczeblach drabiny. Polek skulił się, szybko, jak najszybciej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego