nie pyta,<br>Tylko Jelonka w palce chwyta.<br>Struchlała straż, pobladła świta<br>A król zupełnie się nie broni<br>I siada chętnie na jej dłoni.<br><br>"Jakiś ty śliczny, mój Jelonku,<br>Jak ładnie mienisz się na słonku!<br>Zaraz zabiorę cię do domu<br>I już nie oddam cię nikomu."<br><br>Widząc, że sprawa nie jest błaha,<br>Marszałek Bąk buławą macha,<br>Już nadlatuje rój szerszeni,<br>Co dłoń Janeczki w miazgę zmieni.<br><br>Lecz, król Jelonek podniósł różki:<br>"Proszę zostawić te paluszki,<br>Niech żaden z was ich nie ukole,<br>Ja sam oddaję się w niewolę."<br><br>Po czym powiada do Janeczki:<br>"Już czas zakończyć nasze sprzeczki.<br>Nie chcemy wcale waszej