kończące się kolejki wszystkich po sklepach, znoszenie produktów, wydatki, nerwy. Zgrzana, zmęczona Irenka przy sprzątaniu, wykręcanie się Grażyny od pomocy. Nieodzowny fryzjer i fura straconego czasu. Łakome czekanie Grażyny na prezenty pod choinką, która tylko udaje świąteczne drzewko. Ot, gałązki przybrane sreberkiem. Uroczyste dawniej dzielenie się opłatkiem zamieniło się w błahą formalność, ani mowy o wspólnej modlitwie czy chwili refleksji. Jedynie Tosiek towarzyszy mi na pasterkę, Tosiek przystępuje ze mną do komunii i głośno śpiewa z całym kościołem kolędy. Gdy wracamy, oni jeszcze oglądają telewizję albo śpią. Rano Irena snuje się w szlafroku, Grażyna śpi do południa, Wiesław idzie na zimowy