Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
w jej stronę od sąsiedniego stolika.
- Ciekaw pan moich zmartwień?
- Bardzo. Można się przysiąść?
- Pan wybaczy. Spodziewam się kogoś znajomego.
- Zanim ten ktoś się zjawi, dotrzymam pani towarzystwa - wtarabanił się na krzesełko. - Nie mam żadnych atutów. Nie mogę nic pani załatwić. W niczym pomóc. Tylko wolę podziwiać pani urodę z bliska. Naturę mam bezczelną i zerkanie ukradkiem to dla mnie męka. A jest na co popatrzyć. Priamo prielest', jak mówią Rosjanie. Niech pani się nie obraża. Cokolwiek pani powie, sprawi mi przyjemność. Znalazła się pani wśród wygłodniałych mężczyzn. To się czuje, prawda? Niejeden mi zazdrości, że przysiadłem się do pani. Wiem
w jej stronę od sąsiedniego stolika.<br>- Ciekaw pan moich zmartwień?<br>- Bardzo. Można się przysiąść?<br>- Pan wybaczy. Spodziewam się kogoś znajomego.<br>- Zanim ten ktoś się zjawi, dotrzymam pani towarzystwa - wtarabanił się na krzesełko. - Nie mam żadnych atutów. Nie mogę nic pani załatwić. W niczym pomóc. Tylko wolę podziwiać pani urodę z bliska. Naturę mam bezczelną i zerkanie ukradkiem to dla mnie męka. A jest na co popatrzyć. &lt;foreign&gt;Priamo prielest'&lt;/&gt;, jak mówią Rosjanie. Niech pani się nie obraża. Cokolwiek pani powie, sprawi mi przyjemność. Znalazła się pani wśród wygłodniałych mężczyzn. To się czuje, prawda? Niejeden mi zazdrości, że przysiadłem się do pani. Wiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego