Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
się i oni.
- W zasadzie tak... - zakomunikował w pewnej chwili Robert Kolumbowi. Było to udzielone serio błogosławieństwo związkowi, który wyglądał snadź w oczach Roberta poważniej, co znaczyło, że obliczał go na miesiące.
Przyjęcie tego stwierdzenia przez Kolumba było zbyt żywe. Robert zasępił się jak ojciec, który, udzielając nawet z przekonaniem błogosławieństwa, widzi, że podporządkowuje jednak syna innej władzy, groźnej dla swego autorytetu. Gdy Kolumb, dopełniając kieliszek Danielle, zapomniał o przyjaciołach, Robert oznajmił z nagła, patrząc na zegarek, że w ciągu pół godziny będą musieli się pożegnać.
- Posiedźcie jeszcze trochę - bąknął Kolumb, jakby i jego mieli żegnać. Robertowi zaparło dech, Jagiełło trwożliwie
się i oni.<br>- W zasadzie tak... - zakomunikował w pewnej chwili Robert Kolumbowi. Było to udzielone serio błogosławieństwo związkowi, który wyglądał snadź w oczach Roberta poważniej, co znaczyło, że obliczał go na miesiące.<br>Przyjęcie tego stwierdzenia przez Kolumba było zbyt żywe. Robert zasępił się jak ojciec, który, udzielając nawet z przekonaniem błogosławieństwa, widzi, że podporządkowuje jednak syna innej władzy, groźnej dla swego autorytetu. Gdy Kolumb, dopełniając kieliszek Danielle, zapomniał o przyjaciołach, Robert oznajmił z nagła, patrząc na zegarek, że w ciągu pół godziny będą musieli się pożegnać.<br>&lt;page nr=493&gt; - Posiedźcie jeszcze trochę - bąknął Kolumb, jakby i jego mieli żegnać. Robertowi zaparło dech, Jagiełło trwożliwie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego