przed 15 laty cały demokratyczny świat jeździł do &lt;name type="place"&gt;Pragi&lt;/&gt;, aby okazać solidarność z aksamitną rewolucją.<br>Wydarzeń na &lt;name type="place"&gt;Ukrainie&lt;/&gt; nie komentują również czescy politycy. Jedynym wyrazem ich zainteresowania pomarańczową rewolucją było oświadczenie &lt;name type="person"&gt;Vaclava Klausa&lt;/&gt;, wydane po rozmowie prezydenta &lt;name type="place"&gt;Czech&lt;/&gt; z &lt;name type="person"&gt;Aleksandrem Kwaśniewskim&lt;/&gt; jeszcze przed drugą turą negocjacji. Było ono swego rodzaju błogosławieństwem dla szefa polskiego państwa. Z kolei czeskie media z jednej strony są pełne podziwu, że na &lt;name type="place"&gt;Ukrainę&lt;/&gt; pojechali dwaj przeciwnicy polityczni - &lt;name type="person"&gt;Lech Wałęsa&lt;/&gt; i &lt;name type="person"&gt;Aleksander Kwaśniewski&lt;/&gt;, z drugiej zaś podejrzliwe wobec polskich intencji. &lt;name type="tit"&gt;"Hospodarskie Noviny"&lt;/&gt; na przykład przytoczyły opinię moskiewskiego politologa &lt;name type="person"&gt;Kiriła Frołowa&lt;/&gt;, który jest przekonany, że &lt;name type="place"&gt;Warszawa&lt;/&gt; chce wzmocnić