jak laptopy, palmtopy, organizery już mnie tak do końca nie biorą, to nowy wynalazek, nie łkałem za tym przez długie lata. Chociaż gdy słyszę melodyjkę oznajmiającą, że mam maila, owszem, robi mi się całkiem miło. <br>Pamiętam scenę z połowy lat osiemdziesiątych: Małgocha z Martą pochylone nad katalogiem wysyłkowym Neckermanna z błyskiem w oku oglądają towary, na jakie nigdy nie będzie nas stać. Poczułem złość, smutek i pogardę. Ta wiązka uczuć była po prostu wynikiem mojej bezsilności jako samca. Wiedziałem, że nie jestem w stanie dostarczyć im tych towarów, przynieść z łowów takich łupów, więc wkurzał mnie ich materializm, tandeta niemieckich modelek