mną, idę do Zinoczki.<br><br>W oficynie, którą zajmowała Zenaida Mojsiejewna, były trzy pokoje. W jednym z nich mieścił się gabinet dentystyczny przesiąknięty zapachem karbolu. W drugim, najmniejszym była poczekalnia. W trzecim stało drewniane staroświeckie łóżko, szafa, foteliki w pokrowcach, stół nakryty serwetą, chińśka etażerka z książkami. W rogu na stoliku błyszczał pękaty samowar. Niezbyt gustowne urządzenie pokoju uzupełniały starannie oprawione reprodukcje obrazów Böcklina, Puvis de Chavanne'a oraz malowana przez Wróbla - okazała, powiększona głowa "Demona". Wywoskowane deski podłogi lśniły czystością.<br><br>Zenaida Mojsiejewna była o pięć lat starsza od Poliny. Trudno było dopatrzyć się podobieństwa pomiędzy tymi dwiema siostrami. Zina - ciemna brunetka, miała