nie zdołałem powstrzymać okrzyku zdumienia:<br>- Spójrzcie tylko!<br>i wszyscy trzej nie spuszczaliśmy oczu z białego wielbłąda, który nagle wyszedł z cienia piętrzących się ciemno głazów i uginając lekko nogi w kolanach, płynął przez pustynię tam, skąd nadjechaliśmy, i stawał się mniejszy, coraz mniejszy, aż w końcu zniknął nam z oczu, bo patrzyliśmy w ślad za nim aż do końca,<br>- To chyba fatamorgana - odezwał się Albin w zamyśleniu. - Białych wielbłądów przecież nie ma...<br>ale Felek, który, starszy, więcej od nas wiedział, także o zwierzętach, powiedział z powagą:<br>- Bardzo się mylisz, Obi! Bywają nawet białe tygrysy. A białe wielbłądy zdarzają się tutaj, wprawdzie