Klimontowie.<br>To nieduże jest miasteczko,<br>Niedaleko stad, nad rzeczką.<br>Za to ludzie nie są skąpi -<br>Trupa nasza tam wystąpi!<br>Wstali. Poszli. Z horyzontu<br>Wyrastają dachy z gontu,<br>Widać domki: to Klimontów.<br>A pod niebem, pod wysokim,<br>Idzie Tomek żwawym krokiem,<br>Grając pięknie na grzebieniu.<br>Za nim, w pewnym oddaleniu,<br>Kroczy bocian długonogi,<br>Mknie wiewiórka środkiem drogi,<br>Za wiewiórką - myszka polna,<br>Za nią ślimak sunie zwolna,<br>A stonoga, sapiąc srodze,<br>Zbiera nogi swe po drodze.<br><br><br><br>4<br><br>W Klimontowie już od rana<br>Jest sensacja niesłychana,<br>Każdy ciekaw, każdy pyta:<br>- Gdzież ta trupa znakomita?<br>Tłum przygląda się afiszom,<br>Co na słupach wszystkich wiszą,<br>Bo