Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
raduje się życiem, i raptem, jak nożem uciął. Marność, marność wszystko.
- Ach, jaki to był odważny pies - stwierdził Sokole Oko. - I jak pilnie węszył - dorzucił Wiewiórka.
Zenobia dodała: .
- Wybredny był. Byle czego nie chciał zjeść. Jajecznicą wzgardził, a boczek zapewne mu zaszkodził.
Kasia zachlipała:
- Po co ja mu dałam ten boczek? Gdybym wiedziała, że to się tak skończy, nigdy bym tego nie zrobiła ...
-- Niestety, nie jestem weterynarzem - usprawiedliwiał się doktor - i trudno mi wyjaśnić to smutne wydarzenie...
-- Bardzo lubiłam Sebastiana - szepnęła Hilda.
Tak rozmawialiśmy, a przed nami nakryty kocem leżał na trawie biedny piesek. Pod kocem rysowało się jego długie ciało
raduje się życiem, i raptem, jak nożem uciął. Marność, marność wszystko.<br>- Ach, jaki to był odważny pies - stwierdził Sokole Oko. - I jak pilnie węszył - dorzucił Wiewiórka.<br>Zenobia dodała: .<br>- Wybredny był. Byle czego nie chciał zjeść. Jajecznicą wzgardził, a boczek zapewne mu zaszkodził.<br>Kasia zachlipała:<br>- Po co ja mu dałam ten boczek? Gdybym wiedziała, że to się tak skończy, nigdy bym tego nie zrobiła &lt;page nr=131&gt;...<br>-- Niestety, nie jestem weterynarzem - usprawiedliwiał się doktor - i trudno mi wyjaśnić to smutne wydarzenie...<br>-- Bardzo lubiłam Sebastiana - szepnęła Hilda.<br>Tak rozmawialiśmy, a przed nami nakryty kocem leżał na trawie biedny piesek. Pod kocem rysowało się jego długie ciało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego