się łudzić.<br>Wziął z półki jakąś książkę nie patrząc na tytuł, otworzył na którejś stronie. Usiadł na tapczanie, nie wiedząc, co trzyma przed sobą, i udawał, że czyta. "Przecież to Ogniem i mieczem" - spostrzegł po chwili, nim jeszcze odwrócił kartkę. Spojrzał na zegarek. Siedział już pół godziny. Nazwisko Skrzetuskiego rozpoczynało bodaj pierwszy wiersz strony. Umysł miał tak idealnie impregnowany lękiem, że nie przepuszczał niczego, co nie było tą sprawą. Wstał z tapczanu usłyszawszy dzwonek u drzwi.<br>"Przecież tu w mieszkaniu nic nie będzie, nic się tu nie stanie..." - zaciskał dłonie, aż boleśnie czuł paznokcie. Trzaśnięcie drzwiami, szybkie kroki po schodach. W