terapeutów było miłe, to znaczy nie, raczej powiedziałbym, że ono było różne. Wszystko było rozwiązywane psychologicznie - wiem, że na rozjątrzenie spraw był wysyłany Tomek albo Staszek, a na łagodzenie Halinka, a najczęściej Ilonka.<br>Terapeuta Staszek jest alkoholikiem, on się nigdy nie dał wpuścić w maliny.<br>Psycholog niekiedy taki jest, że boi się coś powiedzieć albo chce ładnymi słówkami dać do zrozumienia coś, co można zamknąć w jednym zdaniu. Jak Stacha się spytało na przykład: "A z czego ja mam się leczyć?", zaraz mówił: "A weź sobie, frajerze, wylecz głowę". Inny musiałby długo to tłumaczyć.<br>Na oddziale pierwszy raz usłyszałem o uczuciach