Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 02.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
papierosów. Pracują dla niego mrówki na granicy, a na łódzkim rynku dzieci lumpenproletariatu z Bałut. Jego wspólnicy i rodacy Artiom, dwóch Arsenów i Lowa opanowali wszystko co na rynku nielegalne - fajki, alkohol, kompakty, a że zyski ciągną bajeczne, w ubiegłym roku postanowili ich opodatkować łódzcy chłopcy z miasta. Wywiązała się bójka na noże i kije, a w mieszkaniu jednego Ormianina wysadzono wojskową petardę ("To się tak nie skończy", POLITYKA 28/03). To tyle o Hajku z Łodzi.

Hajko z Krakowa to człowiek zgoła odmienny. Jeszcze chyba nikt tak nie zadziwił urzędnika imigracyjnego. Już na początku opowieści Hajka urzędnik ten przerwał przeglądanie
papierosów. Pracują dla niego mrówki na granicy, a na łódzkim rynku dzieci lumpenproletariatu z Bałut. Jego wspólnicy i rodacy Artiom, dwóch Arsenów i Lowa opanowali wszystko co na rynku nielegalne - fajki, alkohol, kompakty, a że zyski ciągną bajeczne, w ubiegłym roku postanowili ich opodatkować łódzcy chłopcy z miasta. Wywiązała się bójka na noże i kije, a w mieszkaniu jednego Ormianina wysadzono wojskową petardę ("To się tak nie skończy", POLITYKA 28/03). To tyle o Hajku z Łodzi.<br><br>Hajko z Krakowa to człowiek zgoła odmienny. Jeszcze chyba nikt tak nie zadziwił urzędnika imigracyjnego. Już na początku opowieści Hajka urzędnik ten przerwał przeglądanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego