zazwyczaj potomstwem i osiedlaniem się przybyszy w okolicach Cognac. Podobny był los irlandzkiego szlachciury z miasta Cork, Richarda Hennessy'ego. Przyjechał on do kraju żab, wina, serów i koniaku, by u boku Francuzów walczyć z... ciemiężącą jego rodaków monarchią brytyjską. Niestety, a raczej "stety" (dla rozwoju koniaku), Hennessy został ranny w boju, po czym schował szablę i udał się na kurację do Cognac. W tamtych czasach rekonwalescent nie mógł liczyć na takie rozrywki jak telewizja czy Internet. Był rok 1765, gdy znudzony Hennessy zaczął najpierw pić, a potem pędzić lokalny specyfik. Kolejne partie wysyłał do Irlandii, a że rodacy trunek chwalili, pieniądze