odetchnąć. Czuję to, co można określić może nie jako chorobę, ale dokuczliwość pierwszego dnia w morzu - szum w głowie, uczucie mdłości, zmęczenie. Inna rzecz, gdyby człowiek się po bożemu wyspał, spakował kilka dni naprzód, przygotował staranniej. Toby musiał stać jeszcze w Yokosuka ze trzy dni - przerywa logika, ukracając malkontenctwo. Jedź, bracie, i nie marudź. Boli główka, to weź proszek. Akurat - odpowiadam. Przeharowałem się i nadenerwowałem, ale to nie powód, by otwierać aptekę. Przyszło, to i przejdzie. Jutro będę OK.<br> Mijamy się z kilkoma statkami, idą tak jak my do Ameryki Północnej. Frisco albo Kanada, może nawet Alaska. Będziemy szli wciąż razem