Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
dawne przyjaźnie. Listy od Jurczenków przychodziły coraz rzadziej, a potem ograniczyły się już tylko do życzeń noworocznych. Kociubińscy przychodzili w pierwszy dzień Wielkanocy; on utykający na jedną nogę, ona garbata, Lidoczka brzydka i odrażająca, gdy ręką o sześciu palcach nakładała sobie na talerz potrawy. Toczyły się konwencjonalne rozmowy, do których brakło tematu. Trochę wspomnień, trochę narzekań na Stołypina, kilka wzajemnych uprzejmości pod adresem Lidoczki i Krysi, wreszcie pożegnanie i zdawkowe obietnice szybkiego spotkania.

Tylko Tekla pisywała regularnie, zawsze tak samo serdecznie. Miała już dwoje dzieci, o Gawrile nie wyrażała się inaczej, jak "mój najmilejszy Gawriłuszka". Chyba ona jedna spośród wszystkich kobiet
dawne przyjaźnie. Listy od Jurczenków przychodziły coraz rzadziej, a potem ograniczyły się już tylko do życzeń noworocznych. Kociubińscy przychodzili w pierwszy dzień Wielkanocy; on utykający na jedną nogę, ona garbata, Lidoczka brzydka i odrażająca, gdy ręką o sześciu palcach nakładała sobie na talerz potrawy. Toczyły się konwencjonalne rozmowy, do których brakło tematu. Trochę wspomnień, trochę narzekań na Stołypina, kilka wzajemnych uprzejmości pod adresem Lidoczki i Krysi, wreszcie pożegnanie i zdawkowe obietnice szybkiego spotkania.<br><br>Tylko Tekla pisywała regularnie, zawsze tak samo serdecznie. Miała już dwoje dzieci, o Gawrile nie wyrażała się inaczej, jak "mój najmilejszy Gawriłuszka". Chyba ona jedna spośród wszystkich kobiet
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego