pan, na którego nikt z gimnazjalistów nie zwracał uwagi. Dopiero po ostatnim akcie i zapadnięciu kurtyny profesorowie nagle kazali wszystkim powstać i bić brawo. Skoro pozwolono okazywać entuzjazm, to głośnym oklaskom nie było końca. Wtedy podniósł się z miejsca ów starszy pan i kilka razy skinął głową, dziękując za entuzjastyczne brawa. Cóż się okazało? Tym panem był autor Ptaka, Jerzy Szaniawski, którego Osterwa nakłonił, aby zobaczył, jak reagują młodzi, i zaprosił go na szkolny spektakl. W 1945 roku poznałem Szaniawskiego osobiście, ale już jako naprawdę starszego, siwego pana, pełnego nieuzasadnionej skromności i bardzo nieśmiałego.<br>Gdy zjawił się na Krupniczej, przydzieliliśmy mu