lat temu w Prochowni przygotowany został "Wieczór Trzech Króli" Szekspira. Jan Kulczyński obsadził tę komedię wyłącznie kobietami, a zaproszone aktorki, poubierane w prywatne nieomal ciuchy, na scenie bez dekoracji, otrzymały możliwość nie tyle kreowania szekspirowskiego świata, ile skomentowania go z półżyczliwego, półkpiącego dystansu.<br><br>Najokazalej wypadła w owej zabawie - poza potrójną(!), brawurową rolą Jadwigi Jankowskiej-Cieślak - cała sfera farsowa, w niej zaś Irena Kwiatkowska była najwspanialszym Andrzejem Chudogębą, jakiego zdarzyło mi się widzieć. Właśnie dlatego, że nie musiała dosłownie wcielać się w rycerza-przygłupa, mogła syntetycznie szkicować jego cechy: marsowe miny tchórzem podszyte, niewczesne ambicje, poczciwą niezgrabność pokrywaną zawadiackim gestem. Nie przepuszczając