Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Życie Warszawy
Nr: 8.02
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2002
zauważył nadjeżdżającego samochodu... - głos pana Andrzeja załamuje się. Na pogrzeb Kazimierza Kostany przyszła cała wieś. Mimo trudności, energetycy nie zamierzają odpuścić. Na polu Kostanów po raz kolejny pojawili się w grudniu. Przyjechała cała ekipa - m.in. przedstawiciele wojewody, sołtys Wólki Kosowskiej, wójt Lesznowoli. Zdesperowany rolnik, nie wiedząc, jak się ma bronić, wszedł na słup z butelką benzyny. - Nikogo nie chciałem straszyć, nikomu się nie odgrażałem - wspomina Andrzej Kostana. - Nie mogłem jednak pozwolić, by bezprawnie majstrowali na mojej własności. Owszem, zagroziłem, że obleję się benzyną, ale to były jedynie rozpaczliwe próby obrony. Nie wiem już sam, co robić, by urzędnicy przestali mnie
zauważył nadjeżdżającego samochodu... - głos pana Andrzeja załamuje się. Na pogrzeb Kazimierza Kostany przyszła cała wieś. Mimo trudności, energetycy nie zamierzają odpuścić. Na polu Kostanów po raz kolejny pojawili się w grudniu. Przyjechała cała ekipa - m.in. przedstawiciele wojewody, sołtys Wólki Kosowskiej, wójt Lesznowoli. Zdesperowany rolnik, nie wiedząc, jak się ma bronić, wszedł na słup z butelką benzyny. - Nikogo nie chciałem straszyć, nikomu się nie odgrażałem - wspomina Andrzej Kostana. - Nie mogłem jednak pozwolić, by bezprawnie majstrowali na mojej własności. Owszem, zagroziłem, że obleję się benzyną, ale to były jedynie rozpaczliwe próby obrony. Nie wiem już sam, co robić, by urzędnicy przestali mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego