Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
obsadka, posypał się piasek z podniszczonej piasecznicy.
- A niech cię jasna cholera! - ryknął Mühlhaus. - Chcę się od ciebie dowiedzieć, co się stało! A ty zamiast wyjaśnień sprzedajesz mi kiepskie dowcipy na temat papugi. Jutro zostanę wezwany do prezydenta policji Kleibömera. Gdy mnie zapyta, co masz na swoje usprawiedliwienie, odpowiem: Mock bronił się stwierdzeniem "Ja bym nie wierzył Rissemu".
- Jedynym usprawiedliwieniem są więzy rodzinne - powiedział Mock. - Mój bratanek to moja krew. Wiele dla niej zrobię. Niczego więcej nie mam na swoje usprawiedliwienie.
- Tak powiem jutro staremu: zew rodzinnej krwi - ironizował Mühlhaus. Już się uspokoił, zapalił fajkę i świdrował podwładnego dwiema szparkami oczu. Mockowi
obsadka, posypał się piasek z podniszczonej piasecznicy.<br>- A niech cię jasna cholera! - ryknął Mühlhaus. - Chcę się od ciebie dowiedzieć, co się stało! A ty zamiast wyjaśnień sprzedajesz mi kiepskie dowcipy na temat papugi. Jutro zostanę wezwany do prezydenta policji Kleibömera. Gdy mnie zapyta, co masz na swoje usprawiedliwienie, odpowiem: Mock bronił się stwierdzeniem "Ja bym nie wierzył Rissemu".<br>- Jedynym usprawiedliwieniem są więzy rodzinne - powiedział Mock. - Mój bratanek to moja krew. Wiele dla niej zrobię. Niczego więcej nie mam na swoje usprawiedliwienie.<br>- Tak powiem jutro staremu: zew rodzinnej krwi - ironizował Mühlhaus. Już się uspokoił, zapalił fajkę i świdrował podwładnego dwiema szparkami oczu. Mockowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego