o stromych ścianach, głębokości dwóch metrów, szerokości sześciu metrów. Czołg, który wpadnie w taki rów, zostaje uwięziony bez możności odwrotu. Wystarczy rzucenie na niego flaszki z benzyną, albo innym płynem łatwopalnym, aby się zapalił. W barykadzie należy zostawić przejście dla jednego wozu. Przed barykadami ułożyć wachlarzem w odległości kilkunastu metrów brony, zebrane z całej wsi, ostrzami do góry..."</> itd.<br> Ale powracam do wydarzeń, poprzedzających bezpośrednio pamiętny exodus. W mojej nieprecyzyjnej pamięci układają się one w jedną niezwykle długą, bo trwającą bez mała tydzień dobę, która zaczęła się rankiem pierwszego, a skończyła nocą z 6 na 7 września. <br> Po odwołaniu pierwszego alarmu