godziny na dobę, minus dwadzieścia minut na dwa apele. Jedynym wymaganiem ze strony Niemców był zakaz opuszczania baraków po zmroku. Mogliśmy robić, co nam się żywnie podobało. W obozie nie było nawet pobudki. Wstawaliśmy przede wszystkim dlatego, że rano rozlewano "ziółka", jak nazywaliśmy napój imitujący herbatę. Można było grać w brydża, w pokera, można było się kształcić nawet na uniwersyteckim poziomie, uczyć prawie wszystkich języków, uczęszczać na kursy, pogadanki, seminaria itp. Szczytem paranoi było zorganizowanie w obozie kursu dla przyszłych wojewodów!<br>Działał teatr, dwie orkiestry - symfoniczna i taneczna, cyrk z areną na 3000 miejsc, mieliśmy nawet tysiąctomową bibliotekę. W obozie można