pilnował jego interesów w &lt;name type="place"&gt;Polsce&lt;/&gt;. Po śmierci &lt;name type="person"&gt;Bruckera&lt;/&gt; w wypadku &lt;name type="person"&gt;Gawriłow&lt;/&gt; musiał osobiście zająć się "polskimi" sprawami.<br>&lt;name type="person"&gt;Gawriłow&lt;/&gt; (a później &lt;name type="person"&gt;Kolpidi&lt;/&gt;), był na przymusowym wygnaniu w &lt;name type="place"&gt;Grecji&lt;/&gt; bardzo aktywny. W 1998 r., krótko po tym, jak ówczesny szef służb specjalnych &lt;name type="person"&gt;Zbigniew Siemiątkowski&lt;/&gt; publicznie określił go jako figuranta rosyjskiego wywiadu, &lt;name type="person"&gt;Gawriłow&lt;/&gt; brylował w &lt;name type="place"&gt;Atenach&lt;/&gt; na spotkaniu z &lt;name type="person"&gt;Aleksandrem Kwaśniewskim&lt;/&gt;. Spotkanie organizowała &lt;name type="org"&gt;Polsko-Grecka Izba Gospodarcza&lt;/&gt;.<br>- Wypatrzyłem &lt;name type="person"&gt;Gawriłowa&lt;/&gt; wśród biznesmenów - mówi &lt;name type="person"&gt;Zbigniew Siemiątkowski&lt;/&gt;. - Zdębiałem. Podeszła do mnie jego żona z pretensjami, że przeze mnie siedziała sześć godzin na lotnisku [we wrześniu 1997 r. &lt;name type="person"&gt;Larisa Gawriłow&lt;/&gt; nie została wpuszczona do &lt;name type="place"&gt;Polski&lt;/&gt; na lotnisku &lt;name type="place"&gt;Okęcie