Poplątaliśmy, sfałszowaliśmy najprostsze struny.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>MOJA WIARA</><br><br>Chciałbym, ażeby do mnie przyszedł Ktoś najbardziej Prosty,<br>Taki, jak na maszty brane, polskie sosny.<br><br>Żeby mi powiedział słowo jedno tylko - Synu,<br>I aby odszedł. I żeby zostawił bladą woń jaśminu.<br><br>Przypadłbym na kolana i znieruchomiał ze zgrozy,<br>A boską białość rozpięłyby przede mną brzozy.</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>CZEKANIE</><br> Betty Lubrzyńskiej<br><br>O zmierzchu zawsze wychodzę, przed wrota, przed wierzeje,<br>I długo czekam. I patrzę długo. Ale tylko niebo sinieje.<br><br>I dal się wyogromnia jak zwykle na przedwieczerz.<br>- Nie ciesz się - mówią sztachety - młodziutki, nie ciesz.<br><br>Nikt nie przychodzi, a ja czekam i jestem stroskany.<br>Aż mnie mroki, mroki