Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Pożegnaliśmy się na rogu Funduklejewskiej bez słowa i bez uśmiechu.

W domu było już po obiedzie. Nie wspomniałem o spotkaniu z Poliną. Skłamałem, że lekcje trwały dłużej, bo kilku kolegów chciało poprawić stopnie. Za dwa tygadnie miały się odbyć egzaminy.

Przed wieczorem wyciągnąłem z szuflady ukryte głęboko pudełeczko z karelskiej brzozy. Poszedłem do pokoju biurowego. Oreszkiewicz już wyszedł, nie było nikogo. Nie zapalając światła wyjąłem stare pamiątki zabrane niegdyś potajemnie z pokoju Poliny: wyblakłą fotografię, wstążkę, nadgryziony ołówek... Złożyłem je na popielniczce i podpaliłem. Pamiątki te nie miały już dla mnie żadnej wartości.

Rozdział XII Czas dojrzewania

53. Czekoladki 54. Piękny
Pożegnaliśmy się na rogu Funduklejewskiej bez słowa i bez uśmiechu.<br><br>W domu było już po obiedzie. Nie wspomniałem o spotkaniu z Poliną. Skłamałem, że lekcje trwały dłużej, bo kilku kolegów chciało poprawić stopnie. Za dwa tygadnie miały się odbyć egzaminy.<br><br>Przed wieczorem wyciągnąłem z szuflady ukryte głęboko pudełeczko z karelskiej brzozy. Poszedłem do pokoju biurowego. Oreszkiewicz już wyszedł, nie było nikogo. Nie zapalając światła wyjąłem stare pamiątki zabrane niegdyś potajemnie z pokoju Poliny: wyblakłą fotografię, wstążkę, nadgryziony ołówek... Złożyłem je na popielniczce i podpaliłem. Pamiątki te nie miały już dla mnie żadnej wartości.<br><br>&lt;tit&gt;Rozdział XII Czas dojrzewania&lt;/&gt;<br><br>53. Czekoladki 54. Piękny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego