ma nieco ponad dwa miesiące. Gaworzy, uśmiecha się, wymachuje rączkami. Gdy męczy go kolka, tuli się do piersi babci. Jednym słowem zachowuje się jak każdy normalny niemowlak. Tylko że w jego przypadku to cud, że w ogóle żyje. W chwilę po narodzinach matka, Agnieszka S. (26 l.), wrzuciła go do buchającego ogniem pieca. Na szczęście szybko wyciągnął go tata, <name type="person">Andrzej Borowik</> (33 l.), ale lekarze nie dawali chłopcu szans na przeżycie. Lecz udało się! Tata właśnie przywiózł go rodzinnego domu w <name type="place">Rąbinku</>, pod <name type="place">Koszalinem</>. Tu mieszka z siostrą, bratem i babcią. Wszyscy zajmują się maleństwem. <q>- Mam pracę. Zrobię wszystko, by niczego