Ojciec Dominik pokrzykiwał:<br>- Ja cię, żółty diable, nauczę wdzięczności! Skatowanego cisnęli go na podłogę.<br>- Ściągaj koszulę! Wszystko! Trzewiki! Wszystko nasze! Z naszej łaski! Kalesony! Wszystko ściągaj! Ściągnęli. Pozostawili go na podłodze nago. Stróż<br>Wincenty wyszperał, nie wiedzieć skąd, podarty chiński chałat - łachmany.<br>- Na, włóż!<br>Włożył. A wewnątrz wszystko w nim bulgotało. Pochwycili go pod ręce.<br>- Precz!<br>Szarpnął się. Chciał uderzyć. Wykręcone ręce zatrzeszczały w stawach. W bezsilnym zapamiętaniu tak plunął w gębę ojcu Dominikowi, że świątobliwy ojciec zapiszczał, zatupał nogami; ocierając twarz, powalał całą sutannę.<br>Zwlekli na dół po schodach, przez ogród, rozwarli na oścież furtkę, z rozmachem cisnęli go na