się przydać.</><br>Z dalszej relacji Marcina P. wynikało, że ta właśnie Jowita zadzwoniła kilka dni temu do redakcji i koniecznie chciała się z nim spotkać. Mówiła, że wycofuje się z branży, zamierza zmienić i miasto, i całe swoje życie, ale wcześniej musi mu opowiedzieć o niektórych ciemnych interesach szefa tego burdelu. Zrobiłaby to już wcześniej, ale bała się, bo ten "Doktor" ją szantażował, znając ponoć jakieś jej rodzinne tajemnice. Marcin P. dokładnie nie wiedział, ale domyślał się, że chodziło o jej stryja, Wiktora Ł., który był posłem z okręgu X. "Doktor" trzymał ją w szachu mówiąc, że puści do prasy centralnej