zachód słońca i ten sam kościół, w którym<br>braliśmy z Anną ślub. Ale może właśnie dlatego zostawiono mi ten<br>skrawek świata, abym patrząc nań, nie mógł uwierzyć. Bo udręka niewiary<br>jest najdotkliwsza z udręk.<br> Wobec tej udręki, nawet przy bezwolności, jaka mnie ogarnęła, wydało<br>mi się całkiem łatwe pójść odwiedzić burmistrzową. Wyobraziłem sobie,<br>że chwilę waham się na ostatnim schodku, gdzie już mroczno przed jej<br>drzwiami. Uniosłem już rękę i wskazujący palec zgiąłem do pukania, lecz<br>jeszcze się waham, czy nie odejść, po czym delikatnie pukam, żeby tam,<br>po drugiej stronie drzwi, nie spłoszyć jej. Z początku cisza, a we mnie