Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
się. I, moi drodzy, błagam was, żadnych poważnych rozmów. Chcę, żeby było dzisiaj wesoło... Waga pożegnał się z Andrzejem Kosseckim zaraz przed bramą. Uliczka była krótka i zaciszna, wraz z różowawymi domami i kłębami młodziutkich kasztanów zanurzona w rdzawym zmierzchu. Ciężkie chmury zaciągnęły niebo. Parno było bardzo i bezwietrznie.
- Będzie burza - powiedział Waga. - Pan do "Monopolu"? - Tak.
- Ja w przeciwnym kierunku. Wszystkiego zatem dobrego. - Do "Monopolu" nie przyjdzie pan?
- Wątpię. Zobaczę zresztą.
Uścisnęli sobie dłonie i rozeszli się każdy w swoją stronę. Andrzej poszedł w kierunku Trzeciego Maja.
Aleja, z jednej strony granicząca z parkiem Kościuszki, pełna była spacerujących. Godzina policyjna
się. I, moi drodzy, błagam was, żadnych poważnych rozmów. Chcę, żeby było dzisiaj wesoło... Waga pożegnał się z Andrzejem Kosseckim zaraz przed bramą. Uliczka była krótka i zaciszna, wraz z różowawymi domami i kłębami młodziutkich kasztanów zanurzona w rdzawym zmierzchu. Ciężkie chmury zaciągnęły niebo. Parno było bardzo i bezwietrznie.<br>- Będzie burza - powiedział Waga. - Pan do "Monopolu"? - Tak.<br>- Ja w przeciwnym kierunku. Wszystkiego zatem dobrego. - Do "Monopolu" nie przyjdzie pan?<br>- Wątpię. Zobaczę zresztą.<br>Uścisnęli sobie dłonie i rozeszli się każdy w swoją stronę. Andrzej poszedł w kierunku Trzeciego Maja.<br>Aleja, z jednej strony granicząca z parkiem Kościuszki, pełna była spacerujących. Godzina policyjna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego