żelaza) rdzawych szczątków, uformowanych wielce osobliwie, które przypominały resztki zżartych korozją, rozpadłych elementów jakichś mikroskopijnych mechanizmów.<br>W dziewiętnastym dniu od lądowania ściągnęły nad okolicę, w której pracowały ekipy górnicze, zwały chmur tak grubych i ciemnych, jakich dotąd na planecie nie widziano. Około południa rozpętała się burza, przewyższająca gwałtownością wyładowań elektrycznych burze ziemskie. Niebo i skały połączyła gmatwanina bezustannie walących piorunów. Wezbrane wody, rwąc krętymi wąwozami, zaczęły zatapiać wykute chodniki. Ludzie musieli opuścić je i wraz z automatami schronili się pod głównym pęcherzem pola siłowego, w który strzelały kilometrowe błyskawice. Burza przetoczyła się powoli ku zachodowi i czarną, pokreśloną błyskawicami ścianą zajmowała