rozlało się morze zielone.<br>Na oczy nam spływa, na myśli postrzępione,<br>Taką dalą łagodnych, jedwabnych czółen<br>Płynie bez końca pod zieloną bramę<br>Melancholii - którą prawie wszyscy znamy,<br>Którą ja też kiedyś czułem.<br><br>To wszystko takie proste.<br>W zimie jest biało, a lato jest zielone.<br>Zawsze trzeba mieć oczy przymrużone<br>I być zmęczonym na wiosnę.<br><br>Wszystko mię już znużyło, tak jakbym nic nie czuł.<br>A jednak, przyjacielu, nad złote księgi Eneidy<br>Wyżej stawiam jeden czerwcowy, letni wieczór.</><br><br><div1><tit1>WIEŚ</><br><br>Wypędzili z raju aniołowie<br>Ludzi, ptaki i strwożone sarny,<br>Zamiast ambrozji słodkiej i złotej<br>Krowie mleko nam dali i chleb czarny.</><br><br><div1><tit1>POCZĄTEK JESIENI</><br><br>Jabłka na