ona czeka na mnie... <br>Tadeusz nie wydawał się przekonany, ale Ewelina tyle energii włożyła w to, żeby go do tego pomysłu zapalić, że w końcu dał się namówić, żeby obejrzeć cegielnię. Poszli tam piechotą, w linii prostej od leśniczówki było jakieś dziesięć kilometrów. Spory spacer. Kiedy już tam dotarli, oboje byli zmęczeni, ale Ewelina najpierw oprowadziła Tadeusza po cegielni, potem dopiero usiedli. <br>- Ile by trzeba było wyłożyć pieniędzy - powiedział Tadeusz - żeby to uruchomić. To szaleństwo...<br>- Wcale nie tak dużo, jak myślisz, popatrz, przecież maszyny są, brakuje części, to prawda, ale wyremontowanie ich wcale nie byłoby takie kosztowne. Konczanin mi mówił, że zna