stanęły mi przed oczyma jak żywe. Matka w Krakewie gotowała nam. Przyrządzając mięso, widać niezupelnie świeżę, skaleczyła się w palec i przyszło zakażenie. Piorunujące, tak że po dwudziestu czterech godzinach żyły jej ręki stały się niebieskie. Nie odstępowałem matki. Ojciec biegał po mieście w poszukiwaniu zastrzyków, których nigdzic nie można bylo dostać. Bez nich najlepsi lekarze, których ściągaliśmy do domu, byli bezradni. Skończyła po tygodniu, nad ranem, kiedy spałetn w fote1u obok jej łóżka, a ojciec. na kozetce w drugim pokoju.<br>Wgabinecie, gdzie siedzieliśmy, byłó jasno pomimo zapuszczonych żaluzji. Promienie przenikały tu i ówdzie przez wąskie szczeliny. To wystarczyło dla zwalczenia