Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
przeżyłem ich losy, ich nadzieje, ich zawody. Ale spoza tych myśli wyzierały soczyste usta Kazi. Wspomnienie pocałunków przepływało przeze mnie burzliwą falą oszołomienia i żalu za utraconym rajem.

Wuj Bronisław załatwił już swoje sprawy i czekał na moją matkę, która miała wrócić z Sołonek w najbliższą środę. Nie była to bynajmniej braterska czułość. Po prostu uważał, że skoro jest w Kijowie, wypada zobaczyć się z dawno nie widzianą siostrą.

Wuj zajął pokój Krysi i tam go zastałem po przyjeździe z Pliut. Siedział nagi do pasa, w długich kalesonach podciągniętych do kolan, z nogami w miednicy z wodą. Przed nim stała szachownica
przeżyłem ich losy, ich nadzieje, ich zawody. Ale spoza tych myśli wyzierały soczyste usta Kazi. Wspomnienie pocałunków przepływało przeze mnie burzliwą falą oszołomienia i żalu za utraconym rajem.<br><br>Wuj Bronisław załatwił już swoje sprawy i czekał na moją matkę, która miała wrócić z Sołonek w najbliższą środę. Nie była to bynajmniej braterska czułość. Po prostu uważał, że skoro jest w Kijowie, wypada zobaczyć się z dawno nie widzianą siostrą.<br><br>Wuj zajął pokój Krysi i tam go zastałem po przyjeździe z Pliut. Siedział nagi do pasa, w długich kalesonach podciągniętych do kolan, z nogami w miednicy z wodą. Przed nim stała szachownica
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego