jedno obok drugiego. Ich łokcie złączone. Ona patrzyła śmiało, on niepewny i rozkojarzony.<br><br>Po wyjściu Konstantego poczuli zdrowy głód, oboje naraz, jak jeden organizm, rzucili się do szykowania obiadu. On obierał kartofle na duszonkę, potrawę, która teraz robiła niesamowitą karierę. Ona przygotowywała tłuszcz, nożem wydłubywała ze słoika wieprzowy smalec z cebulką, wycierała nóż o ciepłą patelnię. Obrane kartofle krajał w talarki, lepiej powiedzieć po wrzosowsku: w plasterki, na jakieś pół centymetra, ważne, żeby nie za cienkie, bo je pryskający tłuszcz przemieni w bezkształtną bryję. Do tego koniecznie cebula, może być drobno pokrojona, trochę soli, dobrze, jeśli znajdzie się pieprz; cząber, papryka