Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
drzew, budziły się z głębokiego snu, kiedy nadchodziłem, pociągały nosem i szybko przenosiły się na drugą stronę zaułka. W Kenigao zlitował się nade mną sanitariusz, który odstąpił mi puszkę bardziej cywilizowanego preparatu. Wziąłem zaraz prysznic, potem powierzyłem przesiąknięte wonnościami Wschodu szaty chińskiemu praczowi, który rzucił się na nie z zajadłością cechującą ten zawód. Sam przebrałem się i zostałem przyjęty ponownie do społeczności. Wieczorem, popijając piwo z puszki, siedziałem tuż pod wielkim, przytwierdzonym do sufitu wiatrakiem, którego obracające się z wolna skrzydła rzucały migocące cienie na moje notatki.

Mój rozmówca jest włoskim malariologiem. Nic o komarze nie jest mu obce. Ubolewa nad
drzew, budziły się z głębokiego snu, kiedy nadchodziłem, pociągały nosem i szybko przenosiły się na drugą stronę zaułka. W Kenigao zlitował się nade mną sanitariusz, który odstąpił mi puszkę bardziej cywilizowanego preparatu. Wziąłem zaraz prysznic, potem powierzyłem przesiąknięte wonnościami Wschodu szaty chińskiemu praczowi, który rzucił się na nie z zajadłością cechującą ten zawód. Sam przebrałem się i zostałem przyjęty ponownie do społeczności. Wieczorem, popijając piwo z puszki, siedziałem tuż pod wielkim, przytwierdzonym do sufitu wiatrakiem, którego obracające się z wolna skrzydła rzucały migocące cienie na moje notatki.<br><br> Mój rozmówca jest włoskim malariologiem. Nic o komarze nie jest mu obce. Ubolewa nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego