Mood Editora i wyciął potwór-Marinę. <orig>Fenoazjata</> szedł odtąd z pustymi rękoma, opuszczonymi wzdłuż boków. <br>Cóż z tego, obraz pozostał, głęboko odbity w pamięci. Szpital! Trzeba ją zdiagnozować, oczyścić organizm, może jeszcze się uda... <br>Nie spytał diabła o prognozy, bo ten na pewno dałby najgorsze. Spytał go natomiast o najbliższe centrum medyczne. <br>- Klinika dla bezrobotnych dzikusów, panie, placówka Fundacji Cielo. Oczywiście niski standard, nie należy do żadnego <orig>medykatora</>, oni tutaj nie mają przecież ubezpieczeń. <br>- Co to za Fundacja Cielo? <br>- Stara filantropia narkokompanii. <br>- A, tak. - Rzeczywiście, narkoprzemysł od początku był największym donatorem przedsięwzięć charytatywnych w Ameryce, szczególnie dużo wykładał na medycynę non