Typ tekstu: Książka
Autor: Danuta Błaszak
Tytuł: Karuzela ku słońcu
Rok: 2003
Stochwicz jest z kimś umówiony na górce i będzie wściekły, że mu krzyżuję plany.
Pozwoliłam mu odejść. Niech wierzy, że nic się nie stało.
Kazał mi złożyć skrzydło i zejść na dół.
Nie mogłam się schylić.
Czekałam, aż odejdzie. Niech nie patrzy na moją słabość. Położyłam się na ziemi i centymetr po centymetrze wpychałam skrzydło do torby. Udało się.
Wstałam.
Teraz powinnam zarzucić sobie na plecy worek z glajtem i wrócić do pensjonatu. Na pewno nie miałam na to siły. Schodziłam z góry wlokąc po ziemi plecak z glajtem. Byłam pewna, że mam złamany kręgosłup i zaraz umrę.
Jakieś przekleństwa i
Stochwicz jest z kimś umówiony na górce i będzie wściekły, że mu krzyżuję plany.<br>Pozwoliłam mu odejść. Niech wierzy, że nic się nie stało.<br>Kazał mi złożyć skrzydło i zejść na dół.<br>Nie mogłam się schylić.<br>Czekałam, aż odejdzie. Niech nie patrzy na moją słabość. Położyłam się na ziemi i centymetr po centymetrze wpychałam skrzydło do torby. Udało się.<br>Wstałam.<br>Teraz powinnam zarzucić sobie na plecy worek z glajtem i wrócić do pensjonatu. Na pewno nie miałam na to siły. Schodziłam z góry wlokąc po ziemi plecak z glajtem. Byłam pewna, że mam złamany kręgosłup i zaraz umrę.<br>Jakieś przekleństwa i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego