wziął do rąk skalpel. Ciął spokojnie, pewnie, prawie zamaszyście.<br>I oto przekonał .się ku swemu osłupieniu, że pomiędzy szóstym a piątym żebrem nie było żadnego ropnia.<br>Niepowodzenia tego dnia doszły do największego napięcia, skupiły się wszystkie w małym odcinku opłucnej, w ropniu, który znajdował się nie wiadomo dlaczego o jeden centymetr wyżej, niż powinien był być!<br>- Tętno dobre - powiedział Bogucki, a Widmar siedzący jak posąg na korytarzu, poruszył się wreszcie i zapalił papierosa. Potem zaczął przechadzać się tam i z powrotem, zatrzymał się koło białych, obitych ceratą drzwi operacyjnej, patrzył na zegar. "Powiem mu wszystko, co wiem o jego garsonierze! myślał