nocleg.<br>Jedyne kobiety poznane przez nas w miasteczku.<br>- Tylko u Haliczowej porządnie się wyśpicie, hotelu tu nie ma.<br>- Mieszkała na piętrze nad gospodą, pan Pytałowski wprowadził nas do szerokiej sklepionej sieni, poświecił zapałką, wskazał wilgotną, pnącą się stromo poręcz, podpartą balaskami, obrobionymi na kształt kręgli, pożegnaliśmy się wylewnie jeszcze nad ceratą kolacyjnego stołu, więc teraz odszedł spiesznie, potykając się o rozpartą w bramie pustą dryndę.<br>Czuć tu było powozownią, pomyjami i moczem.<br>W połowie schodów zagrodziły nam drogę podobne do płotu drzwiczki, nie były zamknięte, zużyliśmy resztę zapałek, nim dotarliśmy na podest, tu przez zaklejone matową bibułką szyby jednych z dwojga