że teraz o nią zapyta, ale nie zrobił tego. Widocznie jakoś to sobie sam wytłumaczył. Skoro babcia nie żyła, było oczywiste, że musi znaleźć sobie inną żonę, i to szybko. <br>Zauważyłem, że wdowcy na wsi byli bezradni jak dzieci. Nie potrafili samodzielnie ani ugotować, ani uprać, ani utrzymać porządku w chałupie. Jakby byli przygotowani tylko na taki wariant, w którym kobiety żyją dłużej. Odkąd pamiętałem, dziadek bardzo rzadko zostawał sam w domu. Kiedy jednak babcia z mamą musiały wyjechać, na przykład do kardiologa w Warszawie, przygotowywał dla nas obu "zagraj", zdecydowanie najgorszą potrawę, jakiej kosztowałem w życiu. Dziadek hałaśliwie pałaszował rozmiękłe