Gdzieś tu musi być - powiedziała z goryczą. - Przecież sobie nie<br>zmyśliłam.<br> I tak szamocząc się od brzegu do brzegu drogi, znaleźliśmy się znów<br>przy starcu siedzącym na ławeczce, w słońcu, z psem wygrzewającym się u<br>jego nóg. Może byśmy go minęli, tak nas ta figura gdzieś ukryta przed<br>nami pośród chałup, płotów, ogródków, drzew, krzaków zmamiła, lecz<br>nagle jakby spod ziemi doszedł nas jego martwy głos:<br> - Nie mówiłem, że szukacie czegoś?<br> - Gdzie ten święty Antoni? - matka omalże napadła na niego.<br> - Tam - rzucił, lecz nawet nie skinął, w której stronie. Siedział,<br>jak siedział, martwy, z głową zadzianą na lasce, z psem u