filmem Chęcińskiego nauczyła się trudnej sztuki zapełniania pustego czasu. Stało się to przede wszystkim dzięki Władysławowi Hańczy, aktorowi jeszcze przedwojennemu, owianemu legendą. Spotkanie z nim młoda aktorka traktowała niemalże jak spotkanie z Solskim albo Modrzejewską. Z czasem się zaprzyjaźnili, okazał się aktorem o najwyższych umiejętnościach zawodowych, skojarzonych z cudownymi właściwościami charakteru. <br>Był sybarytą, umiał się cieszyć życiem i nawet w najmniej sprzyjających okolicznościach urządzał się tak, aby zapewnić sobie maksimum przyjemności, choćby drobnych. Miał na planie fotelik z napisem HAŃCZA, w nim odpoczywał i często drzemał. Jak będę potrzebny, to mnie obudźcie - powtarzał. Jak również: Gdy Polak głodny, to zły, a