Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
kosmate kłęby jasności, odblask od kryjącej ziemię bieli tworzył nieprzyjemne dla oka kontrasty z mroczną głębią lasu i nieba. Obraz trwał w stopklatce. Na pierwszym planie znajdowali się mężczyzna i kobieta, oboje ubrani zaskakująco lekko jak na domyślną temperaturę powietrza. Kobieta pochylała się ku ziemi, wpółobrócona ku schodzącemu po schodkach chaty mężczyźnie.
- Ten fenomongoł pracuje w Langolian, zastępca szefa działu prawnego. To jest jego żona na czteroletnim przedłużonym. Zdjął ich właściciel chaty. Proszę słuchać, podciągnąłem fonię.
Obraz ruszył. Kobieta, prostując się, cisnęła w mężczyznę śnieżką.
- Albo może ten wasz grudzień, co?! Zasrani...
- Zamknij się!! - wrzasnął fenomongoł, podbiegł do niej, przewrócił w
kosmate kłęby jasności, odblask od kryjącej ziemię bieli tworzył nieprzyjemne dla oka kontrasty z mroczną głębią lasu i nieba. Obraz trwał w stopklatce. Na pierwszym planie znajdowali się mężczyzna i kobieta, oboje ubrani zaskakująco lekko jak na domyślną temperaturę powietrza. Kobieta pochylała się ku ziemi, wpółobrócona ku schodzącemu po schodkach chaty mężczyźnie. <br>- Ten &lt;orig&gt;fenomongoł&lt;/&gt; pracuje w Langolian, zastępca szefa działu prawnego. To jest jego żona na czteroletnim przedłużonym. Zdjął ich właściciel chaty. Proszę słuchać, podciągnąłem fonię. <br>Obraz ruszył. Kobieta, prostując się, cisnęła w mężczyznę śnieżką. <br>- Albo może ten wasz grudzień, co?! Zasrani...<br>- Zamknij się!! - wrzasnął &lt;orig&gt;fenomongoł&lt;/&gt;, podbiegł do niej, przewrócił w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego